Dla dzieci
Tajemnica Hotelu Grandspejszyn
Hotel Grandspejszyn to miejsce magiczne.
Ten, kto przestąpi jego skrzypiący próg i zostanie poczęstowany przez właścicieli ? Łilkinsona i Ellę ? szklaneczką soku z berberysu, poczuje się jak w domu. I może będzie chciał zostać już na zawsze.
Mieszkańcy hotelu są równie niezwykli: wynalazczyni Mo, która związuje długie uszy na czubku głowy, nieco znerwicowany Pan Libling, nieśmiały kot Dżersi czy mała baletnica Ajmi. Każdy może tu robić, co tylko mu się podoba: malować na białych imbryczkach kurze łapki, przesiadywać na werandzie i spoglądać w dal, udawać się na pozornie bezcelowe górskie wycieczki? albo po prostu utrzymywać swoje sprawy w zupełnej tajemnicy. Nic jednak nie trwa wiecznie.
Pewnego ranka spokój gości hotelowych zakłóca przybycie Pana Misia: pyszałkowatego astronoma i prawnuka Lorda Berlingtona. Twierdzi on, że całej Zielonej Kotlinie grozi zagłada. Jaka dokładnie ? nie wiadomo. Czy uda się jej zapobiec ? nie wiadomo tym bardziej, ale trzeba próbować! Wygląda na to, że losy świata znalay się nagle w bardzo małych łapkach.
Autorka o swojej książce:Hotel Grandspejszyn istniał naprawdę! Mieścił się w pokoju mojej córki na trzech poziomach szafki wiszącej nad komodą. Hania zapełniła półeczki mnóstwem maleńkich mebelków i zwierzątek. Pan Miś miał wielką walizę, a kot Dżersi był najmniejszy i najbardziej uroczy ze wszystkich.
Gdy tylko zabrałam się do pisania, poprosiłam Hanię: Pomożesz mi wymyślać historie?. A ona odpowiedziała: Mamo, ja nie muszę nic wymyślać. Po prostu opowiem ci, co tam się dzieje.
Ten, kto przestąpi jego skrzypiący próg i zostanie poczęstowany przez właścicieli ? Łilkinsona i Ellę ? szklaneczką soku z berberysu, poczuje się jak w domu. I może będzie chciał zostać już na zawsze.
Mieszkańcy hotelu są równie niezwykli: wynalazczyni Mo, która związuje długie uszy na czubku głowy, nieco znerwicowany Pan Libling, nieśmiały kot Dżersi czy mała baletnica Ajmi. Każdy może tu robić, co tylko mu się podoba: malować na białych imbryczkach kurze łapki, przesiadywać na werandzie i spoglądać w dal, udawać się na pozornie bezcelowe górskie wycieczki? albo po prostu utrzymywać swoje sprawy w zupełnej tajemnicy. Nic jednak nie trwa wiecznie.
Pewnego ranka spokój gości hotelowych zakłóca przybycie Pana Misia: pyszałkowatego astronoma i prawnuka Lorda Berlingtona. Twierdzi on, że całej Zielonej Kotlinie grozi zagłada. Jaka dokładnie ? nie wiadomo. Czy uda się jej zapobiec ? nie wiadomo tym bardziej, ale trzeba próbować! Wygląda na to, że losy świata znalay się nagle w bardzo małych łapkach.
Autorka o swojej książce:Hotel Grandspejszyn istniał naprawdę! Mieścił się w pokoju mojej córki na trzech poziomach szafki wiszącej nad komodą. Hania zapełniła półeczki mnóstwem maleńkich mebelków i zwierzątek. Pan Miś miał wielką walizę, a kot Dżersi był najmniejszy i najbardziej uroczy ze wszystkich.
Gdy tylko zabrałam się do pisania, poprosiłam Hanię: Pomożesz mi wymyślać historie?. A ona odpowiedziała: Mamo, ja nie muszę nic wymyślać. Po prostu opowiem ci, co tam się dzieje.
Egzemplarze powystawowe - mogą zawierać zbite rogi, rozdarcia, przybrudzenia, rysy.