Emocje. To one przede wszystkim są widoczne na tych fotografiach. Na każdej, bez wyjątku. Spotkania z Tomaszem Sikorą ? obojętnie czy to podczas koncertów Męskiego Grania, czy poza nimi ? były dla mnie zawsze wspaniałą lekcją profesjonalizmu i nieudawanej otwartości na ludzi.
Pamiętam Jego wizytę sprzed kilku lat w Trójce, w audycji ?Scena kariery . Studio im. Agnieszki Osieckiej pękało w szwach. Opowiadał o swojej pasji w taki sposób, że każdy nie-fotografik mógł chyba poczuć się jak wielki artysta. Bez pretensjonalnego lansu, bez epatowania techniczną i jakąkolwiek inną wiedzą. W samym centrum tych opowieści były wrażenia, jakie robili na Nim ludzie, miejsca i doświadczenia pozyskane podczas podróży po całym świecie.
To podczas tej audycji, a później na koncertach Męskiego Grania w genialny sposób potwierdził, jak obcym terminem może być niedostępność. Bo byłem pewny, że gdyby każdy z widzów i słuchaczy chciał z Nim porozmawiać, znalazłby czas. Dużo czasu. A przecież jest to facet, którego twórczością i Nim samym możemy się chwalić gdziekolwiek.
Piszę te słowa, mając świadomość, że ekipa Męskiego Grania, która wyruszyła na koncertowy podbój Polski, to ludzie przeżywający przez ten miniony rok tysiące osobistych emocji ? pozytywnych wzruszeń i radości, ale też dramatów i tragedii. Oni również są na tych fotografiach.
Egzemplarze powystawowe - mogą zawierać zbite rogi, rozdarcia, przybrudzenia, rysy.