Kadencja Jana Józefa Szczepańskiego ma w sobie coś z reportażu i zarazem powieści conradowskiej. To relacja ze sprawowania prezesury Związku Literatów Polskich przez człowieka, dla którego przewodniczenie czemukolwiek było chyba najmniej istotną z życiowych ambicji.
Akcja rozgrywa się w czasach wystawiających moralność na ciężką próbę. W grudniu roku 1980, gdy Jan Józef Szczepański obejmował stanowisko prezesa ZLP, panował jeszcze karnawał Solidarności , ale literaci przeczuwali nadejście ciężkich czasów, skoro na swego prezesa wybrali pisarza uchodzącego za autorytet moralny.
Szczepański zapracował sobie na tę opinię cicho, skromnie i nieco nieświadomie. Nie był w awangardzie demokratycznej opozycji, bo nie leżało w jego charakterze brylowanie w jakichkolwiek awangardach. Nie przeżywał też spektakularnych nawróceń ani zerwań z ideologią, ponieważ nigdy nie dał się jej uwieść. Uchodził za samotnika, outsidera polskiej literatury, postać nie mieszczącą się w żadnym z postulowanych przez krytyków nurtów i prądów. Rozsadzał schematy - niewierzący, współpracował z Tygodnikiem Powszechnym , były AK-owiec - napisał opowiadanie Buty, stawiające partyzantów wśród innych zdeprawowanych ofiar wojny. Nie dał się też zaszufladkować prezesurze.
Egzemplarze powystawowe - mogą zawierać zbite rogi, rozdarcia, przybrudzenia, rysy.