Literatura faktu, publicystyka, reportaż
Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci
Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci
Nasza cena:
19,16 PLN
Cena detaliczna: 47,90 PLN
Oszczędzasz: 60% (28,74 PLN)
Autor:Katarzyna Kobylarczyk
Rok wydania:2023
Format:13.3 x 21.5 cm
Oprawa:twarda
Najniższa cena z 30 dni:19.16 PLN
EAN:
9788381917728
Status:
Szanowny kliencie towar został
wyprzedany
wyprzedany
Kto mógłby się spodziewać, że proceder, który jest tematem książki Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci , może mieć miejsce w dużym, cywilizowanym kraju europejskim i to w czasach nie tak wcale odległych. Warto sięgnąć po reportaż Katarzyny Kobylarczyk, by poznać więcej szczegółów o bulwersującej aferze z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, która miała miejsce na Półwyspie Iberyjskim.
Fakty ujrzały światło dzienne pod koniec XX wieku, kiedy to w 1999 roku hiszpański Sąd Najwyższy wydał korzystny dla obywateli wyrok przyznający im prawo i możliwość dochodzenia do wiedzy o swoim pochodzeniu oraz biologicznych rodzicach. Wiele osób miało bowiem świadomość, że po urodzeniu zostały adoptowane, ale w systemie nie było śladów tego typu działań, a ich dokumenty także nie zawierały żadnych informacji na ten temat.
Prawników zalała nagle fala zgłoszeń i to nie tylko od osób, które po urodzeniu zostały poddane adopcji, ale również rodziców pragnących odnaleźć swoje ukradzione dzieci . Takie właśnie określenie (po hiszpańsku bebes robados) przylgnęło do tej ogólnokrajowej afery, w którą zamieszane były instytucje państwowe i kościelne, a dziecko można było kupić za niewygórowaną cenę.
Fakty ujrzały światło dzienne pod koniec XX wieku, kiedy to w 1999 roku hiszpański Sąd Najwyższy wydał korzystny dla obywateli wyrok przyznający im prawo i możliwość dochodzenia do wiedzy o swoim pochodzeniu oraz biologicznych rodzicach. Wiele osób miało bowiem świadomość, że po urodzeniu zostały adoptowane, ale w systemie nie było śladów tego typu działań, a ich dokumenty także nie zawierały żadnych informacji na ten temat.
Prawników zalała nagle fala zgłoszeń i to nie tylko od osób, które po urodzeniu zostały poddane adopcji, ale również rodziców pragnących odnaleźć swoje ukradzione dzieci . Takie właśnie określenie (po hiszpańsku bebes robados) przylgnęło do tej ogólnokrajowej afery, w którą zamieszane były instytucje państwowe i kościelne, a dziecko można było kupić za niewygórowaną cenę.
Egzemplarze powystawowe - mogą zawierać zbite rogi, rozdarcia, przybrudzenia, rysy.